Archiwum lipiec 2015


lip 19 2015 Coraz blizej mi do 30stki
Komentarze (0)

Niestety, to prawda. Za parę dni będę miał 26-te urodziny. 26 lat lawirując przez życie mając pełen olew. Wczoraj byłem na koncercie Rasmentalism i spotkałem koleżanke ze studiów. Zapytała mnie czy spoważniałem i się uspokoiłem. To dość ciekawe pytanie, nie powiem. Jednak jak na każde tego typu pytanie można odpowiadać na milion sposobów więc ja zrobię to kompleksowo:

 

Czy spoważniałem?


Zdecydowanie tak, wlosy na gębie rosna mi juz regularnie, na codzień chodzę ładnie ubrany często krawatem, w szafie mam coraz mniej bluz z kapturem i coraz częściej chodzę po sklepach i kupuję marynarki które mi się podobają. Do tego dzieciaki mowią mi na "Pan" a to oznacza że wyglądam poważnie i zaraz umrę bo już jestem stary. Dzieci nie mają skrupułów...

Zdecydowanie nie, dalej mam głupkowate pomysły, lubię kreskówki i spędzać czas z moimi upośledzonymi kumplami. Picie na umór i pierdzenie dalej jest śmieszne w męskim gronie.

 

Czy się uspokoiłem?

Zdecydowanie tak, ostatni raz byłem na imprezie (nie licząc wczoraj) z miesiąc temu (jak nie lepiej) gdzie zalałem ryja. Co prawda taka kolej rzeczy utrzymuje się nie z mojego własnego wyboru tylko z powodu chorej ilości pracy. No ale jednak.


Zdecydowanie nie, bo gdyby miał spokojniejszą pracę to poszedłbym w kurwa takie tango, że by mnie w afryce szukali.

 

A teraz wróćmy do urodzin, w urodziny dzieją się tylko 3 rzeczy:

1. jesteś o rok starszy

2. dzwonią do Ciebie ludzie których lubisz i składają Ci życzenia oraz dzwonią do Ciebie ludzie których nie lubisz ale musisz odebrac i składają Ci życzenia - szczególnie rodzina. Życzenia ssą pałe.

3. Dostajesz prezenty

1 i 2 to chujnia straszna i chętnie wymieniłbym to na coś ciekawszego. Właściwie wymieniłbym to na cokolwiek, może być nawet metalowy karnisz. Znowu nr 3 jest spoko, rodzinka nauczyła się już dawno temu, że należy na prezent dać forsę (oprócz babci od skarpetek od niej dostanę pewnie ręcznik albo gacie). Najlepsze prezenty robie sobie jednak ja sam. I z racji na to że do 30stki tylko 4 lata mi zostały, kupiłem sobie cabrio:

 

 

Otworzę sobie dach i bede popierdalał po mieście. YOLO!

badmf   
lip 15 2015 Zakopane - miasto róźności
Komentarze (0)

Sporo ostatnio podróżuje, praktycznie każdy ładny (i wolny od pracy) weekend staram się spędzać poza Warszawą. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam to miasto i naprawdę uważam, że nie ma lepszego miejsca do życia w tym kraju. Jednak czasami należy je opuścić i zmienić otoczenie. Do tej pory zazwyczaj pakowałem tyłek w samochód i ruszałem w strone trójmiasta. Wiadomo, plaża + piwsko = weekend. W ten weekend jednak było inaczej, wybraliśmy się do Zakopanego, rezerwacja w hotelu blisko centrum z basenem (swoją drogą polecam, Villa Marilor) zrobiona, darmowy samochód służbowy zatankowany pod korek i wio. Oczywiście pomimo wykonania pełnej palety tricków by uniknąc korków i tak stałem na zakopiance, przez 30 minut przejechałem ostatnie 4 km drogi, #cebulowerealia.

 

Zakopane samo w sobie piękne miejsce, wspaniałe widokowo i przypomniało mi jak bardzo uwielbiam góry. Przypomniało mi również jak bardzo wydaje mi się że uwielbiam góry, ale o tym później. Zacznę jednak od tego co mnie irytowało najbardziej czyli... Wszeobecny panujący chiński kicz na krupówkach. Serio. Większość straganów to jakaś kompletna chińszczyzna, jasne pojawia się oscypek na każdym rogu, ale więcej jest koszulek/kubków/pluszaków/zapalniczek etc. najtańsze buble. Niewiele sklepów sprzedaje Polskie wyroby regionalne, wiekszość to chiński import. I można by wieszać psy na sprzedawcach i tej całej otoczce jednak bardzo szybko odkryłem powód tego stanu rzeczy. Sprzedawcy mają to co chce kupić klientela a ta w Zakopanem jest wyjątkowa.

 

#omujborze ja na oczy nie widziałem takiego prostactwa, chamstwa, buractwa, cpuństwa, kiczu i januszowatości w swoim życiu w takich ilościach. Nigdy kurwa never. Przeważają chamy co to szukają noclegu po 20 złotych zabierają swoje puste drugie połowy i równie inteligentnych kolegów i na krupówkach odstawiaja swoje "KURWAAA MORDOOOO CZŁOWIEKU OBSRAŁEM SE PLECY ZIOMEEEEEEK" szoł. Zwykłe patuski, zdecydowanie nagłośniejsza grupa. Równie liczna grupa to rodziny ze swoimi zdecydowanie za grubymi dziećmi. Łażą i stękają, łojezu a to takie drogie, łojezu lody, łojezu zimno, łojezu Mireczku zobaaaacz KOOOOONIIIIIIIIIK, łiiiiiiiiiiiiiiiii, cyknij mie fotkieeeeeeee. Są oczywiście jeszcze niegroźne krajowe Janusze w sandale na skarpecie co targują się o każde 30 groszy ale oni w gruncie rzeczy gubią się w tłumie.

 

Jest jednak coś co nie pasuje do powyższego a również rzuciło mi się w oczy. Młodzież w Zakopanem naprawde ostro ćpa. Nie wiem na czym jadą ale tak pozabieranych chłopaczków dawno nie widziałem. Zamęczeni z worami pod oczami i dziwnymi tikami nerwowymi snują się po mieście, część ma powykręcane mordy i wzrok srającego psa. Jak na moje oko dopalacze wróciły w łaski głupków i odbywa się masowe ćpanko.

 

A teraz wróćmy do rzeczy przyjemnych a zaczniemy od... jedzenia! Na krupówkach jest karczma co się zwie Sabała i dają pyyyycha staropolskie jedzonko. Przez 3 dni stołowaliśmy się tylko tam, bo było po prostu tak smaczne i nie było powyżej opisanych delikwentów. Kolejną rzeczą są widoki, Zakopane jest pięknym miejscem, bajkowym wręcz. No i są góry, góry które swym wyglądem sprawiają że mam ochote tam pójść i się wspinać co zresztą zrobiłem, czego wkrótce po wyruszeniu żałowałem. Stwierdzenie "lubię góry" jest nieco przekłamane. Lubie patrzeć na góry byłoby zdecydowanie prawdziwe, chodzenie po nich nie sprawia mi przyjemności fizycznej, bo wzrokową dalej tak. Zatem mam pewien dylemat, z jednej strony piękne widoki z drugiej to cholerne włażenie pod góre które nigdy się nie kończy. Impas który został przełamany zdobyciem kasprowego wierchu z buta i zjazdem kolejką spowrotem. Wędrówka była męcząca ale chyba się opłacała biorąc pod uwagę taki widok:

 

badmf   
lip 08 2015 Mialem paskudny weekend
Komentarze (2)

Howgh.

 

Z jednej strony weekend mialem naprawdę zajęty, piątek kino do późnych godzin wieczornych, sobota kajaki przez cały dzień a potem piwsko i niedziela dzień plaży i wysiadywania na leżaku, wszystko byle z dala od mieszkania. I pewnie pomyślicie, że się chwalę no i wkońcu co innego miałem robić skoro pogoda była ładna. No... nie do końca. To wszystko ma oczywiście drugie dno. Powodem mojego unikania mieszkania był fakt, ze w mieszkaniu owym przesiadywała moja pierdolnięta rodzinka którą opiekowała się moja mama. Ja nie miałem ochoty widzieć ich na oczy więc ona odważnie wzięła ich na klatę. Jest to gromada ludzi na których widok mam ochotę się porzygać. Fałszywe gówna, bez zasad które tylko łypią na to ile mam pieniędzy i skąd żeby obrobić mi dupe u drugiej części rodziny. I jaki to ja nie jestem poustawiany a im skąpie i nie przelewam dolarów na konto. Pierdolone bezużyteczne pijawki.

 

Przyjechali na 4 dni do Warszawy żeby 3 z nich przesiadywać w mieszkaniu na balkonie. Robiąc obciach na całe osiedle, drąc mordy i pierdoląc bzdury. Miejsce które na samym początku odwiedzili to Lidl w celu zakupu cebuli i prezentów na nowe mieszkanie (nie żartuję). Na nowe mieszkanie otrzymałem skarpetki. Fantastyczna rzecz takie skarpetki. Zawsze marzyłem o skarpetach, chyba będę częściej kupował mieszkania żeby dostać więcej skarpetek.

 

Ale najbardziej wkurwiające jest to, że ja ich nawet nie zapraszałem...

badmf   
lip 06 2015 Powracam
Komentarze (0)

Sorry za nieobecność mam nadzieję, że nikt nie tęsknił i spożytkował sobie czas który poświęcał na czytanie mnie, na coś bardziej produktywnego. 3 miesiące jak z bicza strzelił, co sie stało?

 

A no nic się nie stało, pracuje jak rumun i poznałem kobietę z którą spędzam większość wolnego czasu, co jest naprawdę fajne. Dla przykładu w sobote byliśmy na spływie kajakowym gdzie przez 8h napierdalałem wiosłem w wode. Sport całkiem fajny ale jak na pierwszy raz to jednak za dużo. No i srogo bolą mnie plecy i stawy w dłoniach. Nie mniej jednak czego się nie robi dla kobiet, no nie?

 

Przy tej dziewczynie odkryłem jak biedne jest moje zainteresowanie Warszawą, w tym mieście się naprawdę wiele dzieje! Nie tylko piwsko weekendowe a później balanga czy grill nad wisłą a później balanga, czy meczyk a później balanga. Da się czas wolny spędzać inaczej, naprawdę! Dla przykładu dzisiaj byliśmy w kinie samochodowym. Do dzisiaj nie wiedziałem, że takie coś w Warszawie istnieje, spoko rzecz tylko rzeźnicko komary tną. Szczególnie do mnie lecą jak muchy do gówna, dosłownie widzę jak w locie te małe pijawy ślinią się na mój widok. Spryskałem się jakimś smierdzącym paskudztwem, nawet okna w aucie od zewnątrz tym spryskałem. Rezultat? 4 dziabnięcia na plecach, 5 na rękach i 2 na nogach. Latające chuje.

 

Jestem ostatnio przytłoczony pracą, chyba popadam w jakąś depresję czy coś, wkurwia mnie ta robota niemiłosiernie i z tej okazji postanowiłem sobie kupic 4ro litrowe BMW e38. Tania krypa ale zawsze o takiej marzyłem, a nie po to zasuwam jak dzik żeby sobie odmawiać. A tak o, będę sobie nią do pracy jeździł.

badmf