gru 13 2014

No wziąłżem i zachorował


Komentarze: 1

I to jest dla mnie sytuacja w miare nowe. Kiedys mogłem połknąć pocisk i powiedzieć żeby go lepiej przyprawili. Odporność atomowa. Organizm był nie do zajechania. Teraz jest inaczej, od kilku lat jest inaczej. I zacząłem się nad tym zastanawiać dzisiaj. Jak to możliwe że gość z moją odpornoscią na jakiekolwiek wirusy czy choroby nagle jest rozkladany na lopatki przez byle grype? Jakim kurwa cudem?

 

Kiedyś nie chorowałem, nigdy nie chorowałem. W zimie nie zapinałem kurtki, nie nosiłem czapki ani szalika, rękawiczki były jedyną rzeczą którą zakładałem zimą ale tylko po to by móc bezboleśnie ulepic kulke ze sniegu. Pamiętacie takie uczucie jakby w waszych zyłach był kryształek lodu przechodzący przez całe ciało który płynął do serca i potem przechodziło? Jeśli nie, to nie sciemniam, ja tak miałem, płynęło z dłoni i było najpaskudniejszym uczuciem mojego dzieciństwa. Właściwie był tylko jeden powód takiego stanu rzeczy. Po prostu w czapce i szaliku wyglądałem jak debil w moim mniemaniu, więc wolałem marznąc. Dzisiaj dalej wyglądam jak debil ale akurat mam to w dupie. Dorosłem.

 

I myślę że to jest właśnie powód. młody zahartowany organizm opierał się każdej chorobie, mogliby mi wstrzyknąc ebole i rozniosłbym ja w organizmie jak podartego misia. Dzisiaj, wychodząc do pracy zakładam, czapkę, szalik, rękawiczki i ciepły płaszcz. Do tego oczywiście zimowe buty. To są moje pierwsze zimowe buty w życiu które noszę. Jasne matka mi zimowe buty kupowała i zawsze darła się że biegam w zimie w adidasach, nawet mnie raz za to stłukła. Nie pomogło. I ten stan utrzymywał się do poprzedniego roku. W poprzednim roku z racji że zmiękłem nabyłem pare zimowych butów. Ech... Sam sobie strzeliłem w kolano. Jest jeszcze drugą hipoteza, "chemtrails", i biorąc pod uwagę to jak popierdolony mamy świat a przeludnienie planety to naprawdę poważny problem o którym nikt nie mówi, to nigdy nie wiadomo. Teraz troche teoretyzowania, ale myślę że co inteligentniejsi załapią logikę. Żeby nie było nie jestem żadnym zwolennikiem teorii spiskowej, ale to się po prostu zgadza, matematyka. Kula ziemska jest środowiskiem o skończonych ilościach zasobów i miejsca. My rozmnażamy się bez żadnego nadzoru. Einsteinem być nie trzeba. Grozi wpierdolem.

 

Ale back to the studio, jak mawiają w amerykańskich programach. Leżę więc sobie ja, zdychając, z zatkanym nochalem, gorączką i kaszlem. Nie odzywam się bo nie mam na to siły. W domu jest matka. Zamkniety w moim stamowystarczalnym pokoju. Nikomu nie przeszkadzam, chce sobie w spokoju poleżeć. Tak dużo wymagam?

 

I teraz wchodzi złośliwość kobiety, po pierwsze, moja matka trajkocze o wpuszczenie Pana od remontów. Bo przyjdzie za godzinę. Na co odpowiadam krótkim "dobrze" i wędruje spowrotem do wyra. Ale ta odpowiedź babie nie wystarczy, musi trajkotać dalej pomimo że już się zgodziłem. Gadać żeby gadać. Baby. Warknąć czasem trzeba na te głupiutkie istoty bo inaczej nie dociera. Na szczęscie oddalia się w niewiadomym kierunku i mam nadzieję że dzisiaj już nie wróci.

 

I takie podsumowanie. 21 wiek, loty w kosmos, sztuczna inteligencja, roboty, smatfony a nikt nie wymyślił nic skutecznego na jebany katar! Czym oni się tam kurwa w tych laboratoriach zajmują? Katar, KAC i kobieca płodność są sprawami na które trzeba położyć silny nacisk. A nie na kremy na zmarchy. Kurwa.

badmf   
Gabriela
26 kwietnia 2015, 20:57
dzień dobry

niezły artykuł pozdrawiam

Dodaj komentarz