paź 01 2014

Zwiedzac mi sie zachcialo.


Komentarze: 2

Do sztokholmu poleciałem. Pozwiedzać a że bilety tanie to "co se będę jak se mogę", jak mówi przysłowie. Pomijając fakt że gówno zobaczyłem bo zimno jak cholera, deszcz napierdala z częstością równą kopulacji królików, a wieje tak że Adaś Małysz fruwałby bez nart to było całkiem fajnie. Szwedki faktycznie są całkiem ładnymi blondynkami. Nie mogę powiedzieć na paru zawiesiłem oko a wybrednym jak diabli w przypadku blondynek, więc musiało być naprawdę dobrze. Anyway, z racji pogodowych rewelacji oraz tego że moi znajomi nie mieszkaja jednak w Sztokholmie a kurwa jego mac 100 km POD, przez 4 dni piłem wóde, grałem w bilard, jadłem mięcho z grilla i marzłem. Jakby nie to że bilet lotniczy kosztował 150zł w dwie strony to naprawdę byłbym zły. A tak to nawet znośnie. Mazury byłyby droższe. No może oprócz tego że na mazury spakowałbym się w normalna walizke a nie w worek na buty dla dziecka, bo tak restrykcyjne zasady co do bagażu podręcznego ma Ryanair, których suma summarum nie przestrzegają ale o tym już nikt nie raczy poinformować.

 

Z racji że za wiele nie widziałem nie jestem w stanie też zawiele powiedzieć to jednak jedna rzecz przykuła moją uwagę momentalnie. POLACY. Ochjacieżpierdole. Jeśli to jest główny element wyjeżdzający z kraju za pracą to... bogu dzięki! Niech spierdalają w podskokach! I nigdy nie wracają. Banda cebulowego wieśniactwa i patusów, bez jakiegokolwiek wykształcenia, ogłady, kultury, taktu. Jedyne czego można od takiego głąba oczekiwać to że skroi cię z drobnych z koleżkami pod sklepem albo wyniesie telewizor z media marktu. Nic nie warte jednostki. Cwaniaczki obwieszone plastikowym złotem i w dresach. Multi-językowcy co to angielskiego niet, a jak już używają to aż uszy krwawią. Hajs pojechali zarabiać i robią z siebie zarobasów, myjąc kible w bogatej Szwecji bo nikt w Polsce takiego pajaca nie zatrudni i ta otoczka multimilionera (który pewnie zarabia u wikingów najniższą krajową) co to wraca do kraju jako Pan i Władca fiordów. Już ja widzę te opowieści w kraju. Jakiej to on zawrotnej kariery nie robi, jakiego hajsu nie trzepie, na wszystko stać! A matka się będzie sąsiadkom chwalić jakiego to ma obrotnego syna wiodącego za granicą wspaniałe życie. A potem wraca do realiów wyrzucając smieci Pani Gustafson i zgarniając liście jak robol, mieszkając w 20 w 5 osobowym mieszkaniu i żrąc konserwy zapijane zupką chińska przez cały miesiąc. Wszystko po to żeby za pół roku znowu wrócić do kraju, wydać uciułaną forsę i pokazać wszystkim jakim się jest światowym człowiekiem sukcesu. Widziałem nawet jednego z nich który "na piskach" z pod lotniska odjeżdzał swoim Mercedesem w cenie mojego płaszcza zimowego, w którym szyby dudniły w rytm tępawej muzyki techno.

 

Odnoszę wrażenie że gdyby nie brytyjsko brzmiący akcent, do kawy na lotnisku by mi napluli, a hot-doga wysmarowali gównem. Taką o to reklamę robi nam ten wyjeżdzający margines społeczny który nie może znaleźć w polsce pracy i już chyba wiem za co nas tak wszyscy nie lubią.

badmf   
Zofia
26 kwietnia 2015, 23:45
hej wszystkim

niezły wpis pozdrawiam
24 kwietnia 2015, 22:26
hej

super wpis. Pozdrawiam

Dodaj komentarz