Archiwum 13 listopada 2014


lis 13 2014 Everything that has a beginning has an end...
Komentarze (0)

Tak to działa, to wręcz naturalne no i dotyczy wszystkiego. Dajmy na przykład długi weekend. No wziął i się skończył. Menda. A tak fajnie bylo, no nie licząc wczoraj bo byłem pewien że wyzione ducha. Na szczęscie i to dobiegło końca. Zatem czas również zakończyć inne rzeczy, zgodnie z zasadą.

 

Po pierwsze primo, picie wódki, dość tego kurwa. Przecież się wykończe, ja już nie mogę, organizm fiksuje, zawieszam kariere i flaszki na kołek. No oprócz sylwestra. Wiadomo że sylwester z jedynka w gre nie wchodzi. Mam refluks jak patrze w szkiełku na Maryle Rodowicz.

 

Po drugie primo, jak mawia klasyk kutas na supeł, dość tej sodomy, poza tym zaraże się zaraz jakimś syfem. No i przydałoby sie wkońcu ustatkować.

 

Wczoraj byłem w kinie na Furii, film całkiem całkiem, taki holywoodzki wypust o bohaterskich jankesach, obejrzeć można ale dupy nie urywa. Jednak przy okazji pójścia do kina zaobserwowałem coś zupełnie innego. Po pierwsze środy z orange oznacza okrutny rzut ludzi, ilości masowe, jak za czasów PRLu przy zrzucie schabowego. Powinni coś z tym zrobić bo to normalne nie jest. Szczególnie dla tych którzy telefonu w orange nie maja więc z jakiej paki maja stać wraz z nimi... Po drugie wydaje mi się że widziałem koleżanke z gimnazjum, ciężko stwierdzić bo chyba obcieła włosy i wyglada jak słoń. Czy kobiety naprawde muszą tak tyć i wyglądać jak świnie? Czy tylko faceci o siebie dbają? Jak tu kurwa żone znaleźć?

 

Aha i w sphinxie spierdolili jedzenie, sosow nie dają, mała porcja jest w cenie normalnej porcji no i do tego smak chujowy.

 

NIE polecam.

badmf