Najnowsze wpisy, strona 3


mar 17 2015 Pamiec zostaje
Komentarze (3)

Niestety aktualnie zapracowuję się na śmierć. Śmieszne jest to że wychodząc z pracy przed 19 nie wiem co ze sobą w domu zrobić. To chyba pracocholizm.

Powspominam trochę, dla kurażu. Zawsze lubiłem pić, moja pijacka historia sięga czasów gdy miałem 7 lat, pojechałem na obóz do chorwacji, kupiłem wińsko w supermarkecie i się nim najebałem. Od tamtej pory wiedziałem że to będzie moim hobby. Z czasem alkohol stał sie anestezjologiem. Po prostu żeby oczyścić łeb musze się napić, po takiej kuracji plus jest jeszcze jeden. Śpie jak dziecko. No może nie jak dziecko, dzieci w nocy srają pod siebie i drą morde, więc powiedzmy, że śpie jak zabity.

 

W życiu wypiłem dużo. Dużo powyżej średniej ale ja tak już mam, ze wszystkim. Przeczytałem dużo powyżej średniej książek, pracuje dużo powyżej średniej, zarabiam powyżej średniej etc. Więc to nic szczególnego w moim przypadku. Jak mawiają majstry w warsztatach - "ten typ tak ma". Jednak o ile powyżej wymienione rzeczy nie mają negatywnego wpływu tak moje chlanie miało i ma. Po pierwsze, przechlałem naprawde dobrej klasy samochód. Nie mówie o jakimś gównie za 100 tysięcy, licząc na "oko" to ze 2-3x tyle. Więc raczej dużo. Po drugie, często gęsto rano budziłem gówno pamiętając (co jest akurat dobre, bo nie masz od razu moralniaka). Po trzecie, zdrowie pomimo że tytanowe, to troche chuj strzelil i już tak pięknie nie jest.

 

Miałem taki czas, kiedy jak na dany wiek miałem za dużo pieniędzy, więc każdy balet był gruby, droga wóda, kokaina, burdele etc. Płynąłem solidnie i przez jakiś czas. Ćpanko stało się koniecznością przy każdej okazji. Kokaina, mefedron, feta, mdma i inne syntetyki. Wąchałem co akurat było pod ręką i piłem przy tym litry wódy i tak to trwało. Nie twierdzę że to nie było fajne, nie twierdzę oczywiście że to było mądre, ale uważam że każdy z nas tego typu rausz powinien przeżyć. Sporo można się nauczyć, szczególnie o sobie. Problem polega na tym że ludzie którzy nie mają oleju w głowie, nigdy nie przestaną tak płynąć i wkońcu umrą. Ja przestałem, zmądrzałem i do dzisiaj nawet mając okazję, nie dotykam. Jestem czysty. Nie będzie to łzawa historia o tym jak odmieniła mnie kobieta. O nie. Po prostu dealer od którego kupowałem się przekręcił od własnego towaru. Stanęło mu serducho. A to już daje do myślenia, przynajmniej mi dało, więc zostałem przy wódzie i petach, zestaw disco - sposób na wieczną młodość, a jeśli nie na wieczną młodość to przynajmniej na naprawdę dobrą zabawe.

 

Dopóki znowu nie otworzę oka rano i nie będę chciał zdechnąć.

badmf   
mar 08 2015 dzien kobiet
Komentarze (1)

8 marca, dzień kobiet, dzień kupowania kwiatów przez facetów, przecen dla kobiet w sklepach i ogólnej sympatii dla płci pięknej, która między bogiem a prawdą powinna trwać cały rok. Ja również uhonorwałem ten dzień. Jak na gentlemana przystało, kupiłem wszystkie tulipany jakie Pan sprzedający tulipany na ulicy akurat posiadał, oczywiście to dla Mamy która tulipany uwielbia. Aczkolwiek do dzisiaj nie wiem za co, przecież one nawet nie pachną. Druga rzeczą która zrobiłem dla kobiety dzisiaj, to odebrałem koleżankę  z knajpy i zabrałem do domu. Sypialiśmy ze sobą wcześniej a że była pijana i naćpana jak żbik, przeleciałem ja. Wkońcu nie można być obcym na potrzeby kobiet, szczególnie w dzień kobiet. Więcej tego nie zrobie, to wariatka. Nie chciała mnie wypuścić z domu potem, chciała żebym spędził z nią resztę dnia. Ja rozumiem że dzień kobiet, ale bez kurwa przesady. Miałem inne plany. Musiałem zrobić zakupy. Ostatnio odczuwam fun w kupowaniu marynarek, fakt że dobrze w nich wyglądam i nosze je na codzień może być tego powodem.

 

Idzie wiosna, to czuć, szczególnie po dzisiejszej temperaturze, było pięknie i ciepło, aż się chciało odpalić peta i wypić piwko w plenerze. Czekam cholernie na wyjazdy z ekipą, picie wódy na umór, nad morzem i podrywanie przypadkowych dziewczyn i cycki, wszedzie cycki. Na samą myśl o miedzyzdrojach przypomina mi się smak berbeluchy i petów. To takie miłe wspomnienie. Takie wakacyjne. Obiecałem sobie że w tym roku gdzies polecę. Daleko. Najpierw muszę skończyć pracować a na to się na razie nie zapowiada. Organizm powoli zaczyna mieć dość, lata mi powieka, usta pękają, wypłukałem chyba wszystkie możliwe witaminy które się znajdują w ludzkim ciele.

 

Ostatnio myślałem co bym zrobił jakbym zarobił pare dużych baniek, np: w lotto. Troche mi to zajęło by ułożyć plan, powiem że to nie proste, ale już wiem. Nie zrobiłbym prawie nic, oprócz zakupu BMW M5. Reszte odłożyłbym na konto i pozwolil im zarabiać na paliwo do M5tki.

badmf   
mar 04 2015 Jak masz 25 lat...
Komentarze (0)

Czytałem taki artykuł, że jak ma się 25 lat, to jest się tak naprawdę w punkcie 0 swojego życia, zazwyczaj to znaczy, że właśnie skończyło się studia i idzie się do pracy. Nigdy nie będzie się młodszym, powinno się zatem więc korzystać z życia i nie wpierdalać się w chore sytuacje (czyt. ślub czy bachory). Do tego to jest ten moment w którym nie powinniśmy sobie niczego odmawiać bo później najzwyczajniej w świecie może nam się już nie udać tego zrobić.

 

Niby nic. Tylko że ja mam kurwa 25 lat. I wziąłem sobie ten artykuł do serca, pogrzebałem troche w kieszeniach wyciągnąłem garść drobnych i znalazłem sobie BMW 540i z silnikiem V8. Do poupalania i pozapierdalania, oglądałem je w sobote przed pójściem na siłownie, było parszywe lakierniczo ale mechanicznie naprawde w solidnym stanie. Cena? 13 900 więc niewiele. Umówiłem się zatem na 7 rano we wtorek z gościem, przygotowałem sobie forse juz w poniedziałek i poszedłem spać. W międzyczasie obudziłem się żeby przeczytać SMSa który słyszałem że przyszedł ale byłem zbyt leniwy zeby otwierać oko. Tak, BMW się sprzedało. W poniedziałek późnym wieczorem. Kurwa jego mać. Biednemu zawsze wiatr w oczy i chuj w dupe jak mawia klasyk, a chciałem sobie tylko kupić zabawke.

 

8.01.2015 zaprosiłem dziewczynę z recepcji na kawę zostawiając jej swój numer telefonu, zgodnie z notatką z tego dnia swoje szanse oceniłem na 75%, kompletne pudło bo nie skorzystała z propozycji, początkowo miałem zamiar nigdy więcej jej nie zagadać i po prostu być miłym facetem, ale to ona zaczęła zagadywać mnie. Co sie okazało? Cały czas trzymała mój numer w portfelu, nie wyrzucając go, ale też nigdy z niego nie korzystając. Okazało się również, że mamy wspólnego znajomego na fejsbuku, zatem niewiele myśląc pod ściemą "ooo mamy wspólnego znajomego na fejsbuku" zacząłęm z nią rozmawiać. Stąd wiem to co napisałem wyżej i to się niby klei w logiczną całość. Co się nie zgadza to to, że pomimo tego iż rozmawiamy, próbowałem ją zaprosić na kawę/piwo kilkukrotnie iiii... nic z tego, po prostu mnie olewa. Nie odmawia ale tez nie wyraża zgody, babski Lech Wałęsa i za cholere nie wiem na czym stoje. Czy tak trudno się zdecydować? Demokracje mamy, można odmówić nikt się nie będzie smucił przecież, ale z drugiej strony jak się trzyma mój numer telefonu przez 2 miesiące w portfelu to chyba nie po to żeby odmówić? Przynajmniej tak by podpowiadała logika... Aaaaaaaaaaaaa... Babyyyyyy... niech was piekło pochłonie.

 

Pointa tej historii jest taka, wysłałem jej 30 róż do pracy żeby ją przekonać, że warto iść ze mną na piwo. A BMW i tak sobie kupie, bo mam 25 lat i należy mi się jak psu buda. A teraz idę spać bo już ledwo na oczy widzę.

badmf   
lut 21 2015 jestem robotem
Komentarze (0)

Najprawdziwszym robotem, cyborgiem. Pracuję po parenaście godzin dziennie, nie narzekając na nic, po prostu robię swoje to, za co mi płacą, bez zbędnego pierdolenia. Walczę z klientem, z projektem który jak przejmowałem był w rozsypce i ze swoją organizacją, z durnymi procedurami i leniwymi ludźmi. Czuję, jakbym się przedzierał przez najgęstsze chaszcze lasów tropikalnych za pomocą noża do masła, niby robialne ale ile się trzeba przy tym napierdolić...

 

Psy szczekają karawana jedzie dalej, w tym tygodniu zwalniano mnie 2 razy, nie, nie za to że nie robię swojej roboty, właśnie za to że mi się uda. Ponieważ nikt nie wierzył że można to zrobić i całe centrum dowodzenia dyrektorów całej grupy, chciało żeby się to wyjebało. Od taki nawet uzasadniony polityczny cel. Bo jakby się nie udało, możnaby wyciągnąć łape po dopłaty z UE i postawić wszystko od nowa na nowym systemie zamiast, usprawniać starą technologie. I właśnie do tego potrzebna jest porażka, bo wraz z porażką można wytypować winnego, wypierdolić go na zbity ryj i wdrożyć nowy pomysł. Sprytne prawda?

 

Not on my watch, jak mawia klasyk.

 

Nie mam nawet czasu na siłownie i seks, owszem poprzedni weekend jakimś fartem udało mi się sciągnąc pewna brunete z rosji, którą sumiennie grzmociłem dając upust stresowi nagromadzonemu przez tydzień pracy, ale to nic ciągłego, nie tak jak kiedyś, nie było zmysłowego podrywania, uroku osobistego i wielkich starań. Dziewczyna była zdesperowana bo od 6 miesięcy nikt jej nie przeleciał. Co jest dziwne bo jest ładna i zgrabna, niestety z racji że nic nie je, smierdzi jej z japy. Co bylo okrutnym doświadczeniem. Na szczescie nie szuka dziewczyna zbędnego kontaktu dostała co chciała. I to są relacje które uważam za zdrowe i sensowne.

 

A teraz zawijam kapcie na siłownie, tam też mnie dawno nie było, trening i jacuzzi bedzie idealnym spełnieniem moich dzisiejszych potrzeb. Chociaz... przydałaby się jeszcze jakaś wóda. Bo tego też od dość dawna na oczy nie widziałem.

badmf   
lut 08 2015 Pole minowe
Komentarze (1)

Ostatnio pracuje po parenaście godzin dziennie, nawet w weekendy, jestem zmęczony psychicznie i mam dość. Projekt jest tak cholernie trudny, że czuje się jakby ktos przewiązał mi opaską oczy i wepchnał na pole minowe. To jest nierobialne pomimo starań i chęci. Po prostu kurwa nierobialne. Najgorsze jest to, że wepchneli mnie w bagno z informacją że mam pełne wsparcie a jedyne co robią to skaczą mi po głowie jak tylko nieco wychylę głowę po troche oddechu. To jest ten moment w którym mówie, że mam to wszystko w dupie, po prostu przestało mi już zależeć. A niech mnie wypierdolą. Znowu pale jak smok i opuszczam siłownie bo jak wracam z pracy już jest zamknięta. Trzeba było iść do uczciwej pracy rowy kopać a nie się brać za kierownikowanie. A do tego wszystkiego zlikwidowali parking przy firmie i za cholere nie wiem jak oni widzą moje jeżdzenie do pracy jak i klienta... Autobusem? Rowerem może? No kurwa... Może niech jeszcze ciepłą wodę zakręcą i kawe zabiorą. W tym kraju nie dba się o pracownika, nawet na wyższym stanowisku, nic a nic.

 

Jest skurwiale zimno i pada snieg, zaniechałem wszelakich eskapad na miasto, chyba się starzeję. W zamian spędziłem miły wieczór z dziewczyną z Syberii, która po 3 miesiącach pobytu w polsce mówi całkiem płynnie po polsku. Co mnie niezmiernie zadziwia. Dziewczyna jest genialna i bardzo rozkoszna w sposobie w jakim mówi no i do tego wszystkiego jest cholernie śliczną brunetką o dużych brązowych oczach. Jestem taki bezbronny. Tak bardzo bezbronny.

 

A może by tak tym wszystkim pierdolnąć, zapakować samochód potrzebnymi szpargałami i uciec w diabły poza granicę tego zapomnianego przez boga kraju i rozpocząć życie w cywilizowanym miejscu takim jak Szwecja? Zastanawiam się nad tym solidnie. Przecież życie po to jest, żeby pożyć, a nie się zajeżdzać dla forsy. Nawet jeśli to całkiem dużo forsy.

 

Mam pierwszą niedziele wolną od dawna od rana leżę w łóżku i nie mam najmniejszego zamiaru się z niego ruszać. Nadrabiam zaległości w prasie. Górnicy dalej strajkują i swoim strajkiem utrudniają życie innym ludziom. Banda jebanych egoistów. Gówno ich strajki przyniosą jak nie zaczną uprzykrzać życia tym fagasom którzy faktycznie decydują, a nie bogu ducha winnym kierowcom i całej reszcie. Którzy pracować chcą i muszą pomimo że nie mają 14stek barbórek i innych dodatków. A na sam koniec wpadła psiarnia i jak za starych przed 89' czasów pozamiatała towarzystwo bronią gładko-lufową. W kraju demokracji należącym do UE strzela się do ludzi. I wszyscy uważają że to spoko. Czy to wszystko nie jest popierdolone???

badmf