Komentarze (1)
Od czasu do czasu zmuszony jestem do tego żeby pojawić się w dużej Warszawskiej galerii handlowej o nazwie fikcyjnej krainy szczęscia, po prostu mam blisko i da się tam w miare normalnie zaparkować, nawet w niedziele. Nie jest to najprostsze bo w niedziele całe polactwo gna tam by zrobić najprzeróżniejsze zakupy ale jednak się da.
Dzisiaj jak zresztą chyba co tydzień parking wypchany po brzegi a samo centrum również pęka w szwach. Nienawidzę tego. Szczerze tego nienawidzę. W samym budynku przekrój społeczeństwa. Ruskie, ciapate, żółte, matki z dziećmi, ojcowie z dziećmi, same dzieci, ale najwięcej siedzących facetów przed sklepami czekających na swoje kobiety (semper fi chlopaki). Z racji że miałem zamówienie na nową płyte Melci Koteluk (która jest fenomenalna) ruszyłem z życiem w kierunku empiku oczywiście stając w kolejce trafiłem przed sobą jakąś marudzącą babe z mężem która wykłócała się o 5 złotową różnicę w cenie. Którą sobie wymyśliła bo kasjer latał po sklepie i tej niższej ceny szukał, ale bez sukcesów. No i chuj, no i cześć, moja kolejka stoi. Wyjścia są trzy, jedno zajebać babe na kotleta, dwa stać w tej kolejce cierpliwie, trzy rzucić tą płytą i wyjść ze sklepu. Pierwsze w gre nie wchodzi bo mam zgrabny tyłek i w więzieniu musiałbym się pilnować. drugie wymaga ode mnie pokładów cierpliwości których nie mam a trzecie spowodowałoby przytransportowanie mojego zgrabnego tyłka tutaj ponownie. Dobra stoje. Nie, nie wytrzymam, zmieniam kolejke. Ufffff... Jedno z głowy.
Włóczę się po tym bajzlu w poszukiwaniu sklepu o nazwie desigual którego wcześniej na oczy nie widziałem, mijam dziesiątki ludzi spacerujących po tej cholernej galerii handlowej, którzy nie zachowują prawostronnego ruchu a predkość ich marszu jest na poziomie leżącej swini, mijami biegające w okół dzieciaki i uważnie się rozglądam w poszukiwaniu miejsca mojej męki. I oto i on, ukazał mnie się przed oczami, babski sklep tylko z babskimi artykułami pełny bab. Lepiej być kurwa nie mogło. Fak. A wszystko dlatego że dziewczyna ma wymarzyła sobie torebunie właśnie z tego sklepu. O dziwo poszło naprawdę sprawnie, pewnie dlatego że baby zamiast kupować przymierzają i pierdolą kocopoły a ja po prostu zgarnąłem to po co przyszedłem. Pomijając fakt rozmowy dwóch 40sto latek na temat "meskiego" kształtu tyłka jednej z córek to naprawdę było miło.
Ufff... to koniec, spierdalam stąd czymprędzej. Sobie nawet nic nie kupiłem i nie zamierzam. Przyjade jakoś w tygodniu gdy tego bydła już nie będzie. No tak ale to by było zbyt proste. Bo o ile wjechać na parking wjedziesz, tak do wyjazdu korek. I ludzie zapierdalajacy Ci przed maska ze swoimi wózkami. Jebana zdezorganizowana dziura pełna idiotów.
Jak ja nienawidze robić zakupów...