Archiwum marzec 2015


mar 22 2015 Wszystkie kobiety sa takie same
Komentarze (0)

Piszę to po raz drugi, bo admin z jajami nigdy nie robi backupów, a ja kliknąłem sobie F5, więc wyjebało mi notke w kosmos. Super, kurwa.

 

Nie będzie to typowe pierdolenie, że baby są takie same (pomimo, że naprawdę są), chodzi mi o zupełnie coś innego. Poznałem wiele kobiet w życiu i teraz to generuje pewne problemy, ale po kolei. Miałem wolny weekend, pierwszy od jakiegos czasu nie planowałem go zatem zmarnować, wpadliśmy do naszej ulubionej knajpy z ekipą w celu staropolskiego napierdolenia się, knajpa ma ten plus że to shot-bar obrabiający sporą ilość ludzi, w tym samotnych kobiet w grupach i tu pojawia właśnie pojawia się powyżej wymieniony problem. Dziewczyny przypominają mi dziewczyny które już miałem przyjemność poznać, no i kurwa nie wiem czy to mózg czy penis (bo nie wiem który z nich w tym przypadku podejmuje decyzje) decyduje żeby takiej dziewuchy nie dotykać bo a) już ją dymałeś b) ta ma najebane pod deklem. To jest naprawde upierdliwy problem.

 

Jednak stało się coś jeszcze wczoraj, dużo bardziej niepokojącego. Było z nami małżeństwo, razem są ze sobą długo, po ślubie już prawie 2 lata, własny kąt, pół roczne dziecko, szczur rasy york, pobożni, stworzeni dla siebie, para idealna. Tak bym rzekł i tak zawsze myślałem, ze komu jak komu ale im to się musi udać. No nie do końca, widać jak bardzo są zgorzkniali i sobą zmęczeni, zaczyna się pranie brudów i wyrzuty wszelkiego rodzaju, jednak to prawda co mówią, że głównym powodem rozwodów są śluby. Pytanie zatem po co się hajtać i męczyć? Po co te wyrzeczenia, kompromisy no w imie czego? Żeby można było mieć obok kogoś do kogo można mieć potem za to wszystko pretensje?

badmf   
mar 17 2015 Pamiec zostaje
Komentarze (3)

Niestety aktualnie zapracowuję się na śmierć. Śmieszne jest to że wychodząc z pracy przed 19 nie wiem co ze sobą w domu zrobić. To chyba pracocholizm.

Powspominam trochę, dla kurażu. Zawsze lubiłem pić, moja pijacka historia sięga czasów gdy miałem 7 lat, pojechałem na obóz do chorwacji, kupiłem wińsko w supermarkecie i się nim najebałem. Od tamtej pory wiedziałem że to będzie moim hobby. Z czasem alkohol stał sie anestezjologiem. Po prostu żeby oczyścić łeb musze się napić, po takiej kuracji plus jest jeszcze jeden. Śpie jak dziecko. No może nie jak dziecko, dzieci w nocy srają pod siebie i drą morde, więc powiedzmy, że śpie jak zabity.

 

W życiu wypiłem dużo. Dużo powyżej średniej ale ja tak już mam, ze wszystkim. Przeczytałem dużo powyżej średniej książek, pracuje dużo powyżej średniej, zarabiam powyżej średniej etc. Więc to nic szczególnego w moim przypadku. Jak mawiają majstry w warsztatach - "ten typ tak ma". Jednak o ile powyżej wymienione rzeczy nie mają negatywnego wpływu tak moje chlanie miało i ma. Po pierwsze, przechlałem naprawde dobrej klasy samochód. Nie mówie o jakimś gównie za 100 tysięcy, licząc na "oko" to ze 2-3x tyle. Więc raczej dużo. Po drugie, często gęsto rano budziłem gówno pamiętając (co jest akurat dobre, bo nie masz od razu moralniaka). Po trzecie, zdrowie pomimo że tytanowe, to troche chuj strzelil i już tak pięknie nie jest.

 

Miałem taki czas, kiedy jak na dany wiek miałem za dużo pieniędzy, więc każdy balet był gruby, droga wóda, kokaina, burdele etc. Płynąłem solidnie i przez jakiś czas. Ćpanko stało się koniecznością przy każdej okazji. Kokaina, mefedron, feta, mdma i inne syntetyki. Wąchałem co akurat było pod ręką i piłem przy tym litry wódy i tak to trwało. Nie twierdzę że to nie było fajne, nie twierdzę oczywiście że to było mądre, ale uważam że każdy z nas tego typu rausz powinien przeżyć. Sporo można się nauczyć, szczególnie o sobie. Problem polega na tym że ludzie którzy nie mają oleju w głowie, nigdy nie przestaną tak płynąć i wkońcu umrą. Ja przestałem, zmądrzałem i do dzisiaj nawet mając okazję, nie dotykam. Jestem czysty. Nie będzie to łzawa historia o tym jak odmieniła mnie kobieta. O nie. Po prostu dealer od którego kupowałem się przekręcił od własnego towaru. Stanęło mu serducho. A to już daje do myślenia, przynajmniej mi dało, więc zostałem przy wódzie i petach, zestaw disco - sposób na wieczną młodość, a jeśli nie na wieczną młodość to przynajmniej na naprawdę dobrą zabawe.

 

Dopóki znowu nie otworzę oka rano i nie będę chciał zdechnąć.

badmf   
mar 08 2015 dzien kobiet
Komentarze (1)

8 marca, dzień kobiet, dzień kupowania kwiatów przez facetów, przecen dla kobiet w sklepach i ogólnej sympatii dla płci pięknej, która między bogiem a prawdą powinna trwać cały rok. Ja również uhonorwałem ten dzień. Jak na gentlemana przystało, kupiłem wszystkie tulipany jakie Pan sprzedający tulipany na ulicy akurat posiadał, oczywiście to dla Mamy która tulipany uwielbia. Aczkolwiek do dzisiaj nie wiem za co, przecież one nawet nie pachną. Druga rzeczą która zrobiłem dla kobiety dzisiaj, to odebrałem koleżankę  z knajpy i zabrałem do domu. Sypialiśmy ze sobą wcześniej a że była pijana i naćpana jak żbik, przeleciałem ja. Wkońcu nie można być obcym na potrzeby kobiet, szczególnie w dzień kobiet. Więcej tego nie zrobie, to wariatka. Nie chciała mnie wypuścić z domu potem, chciała żebym spędził z nią resztę dnia. Ja rozumiem że dzień kobiet, ale bez kurwa przesady. Miałem inne plany. Musiałem zrobić zakupy. Ostatnio odczuwam fun w kupowaniu marynarek, fakt że dobrze w nich wyglądam i nosze je na codzień może być tego powodem.

 

Idzie wiosna, to czuć, szczególnie po dzisiejszej temperaturze, było pięknie i ciepło, aż się chciało odpalić peta i wypić piwko w plenerze. Czekam cholernie na wyjazdy z ekipą, picie wódy na umór, nad morzem i podrywanie przypadkowych dziewczyn i cycki, wszedzie cycki. Na samą myśl o miedzyzdrojach przypomina mi się smak berbeluchy i petów. To takie miłe wspomnienie. Takie wakacyjne. Obiecałem sobie że w tym roku gdzies polecę. Daleko. Najpierw muszę skończyć pracować a na to się na razie nie zapowiada. Organizm powoli zaczyna mieć dość, lata mi powieka, usta pękają, wypłukałem chyba wszystkie możliwe witaminy które się znajdują w ludzkim ciele.

 

Ostatnio myślałem co bym zrobił jakbym zarobił pare dużych baniek, np: w lotto. Troche mi to zajęło by ułożyć plan, powiem że to nie proste, ale już wiem. Nie zrobiłbym prawie nic, oprócz zakupu BMW M5. Reszte odłożyłbym na konto i pozwolil im zarabiać na paliwo do M5tki.

badmf   
mar 04 2015 Jak masz 25 lat...
Komentarze (0)

Czytałem taki artykuł, że jak ma się 25 lat, to jest się tak naprawdę w punkcie 0 swojego życia, zazwyczaj to znaczy, że właśnie skończyło się studia i idzie się do pracy. Nigdy nie będzie się młodszym, powinno się zatem więc korzystać z życia i nie wpierdalać się w chore sytuacje (czyt. ślub czy bachory). Do tego to jest ten moment w którym nie powinniśmy sobie niczego odmawiać bo później najzwyczajniej w świecie może nam się już nie udać tego zrobić.

 

Niby nic. Tylko że ja mam kurwa 25 lat. I wziąłem sobie ten artykuł do serca, pogrzebałem troche w kieszeniach wyciągnąłem garść drobnych i znalazłem sobie BMW 540i z silnikiem V8. Do poupalania i pozapierdalania, oglądałem je w sobote przed pójściem na siłownie, było parszywe lakierniczo ale mechanicznie naprawde w solidnym stanie. Cena? 13 900 więc niewiele. Umówiłem się zatem na 7 rano we wtorek z gościem, przygotowałem sobie forse juz w poniedziałek i poszedłem spać. W międzyczasie obudziłem się żeby przeczytać SMSa który słyszałem że przyszedł ale byłem zbyt leniwy zeby otwierać oko. Tak, BMW się sprzedało. W poniedziałek późnym wieczorem. Kurwa jego mać. Biednemu zawsze wiatr w oczy i chuj w dupe jak mawia klasyk, a chciałem sobie tylko kupić zabawke.

 

8.01.2015 zaprosiłem dziewczynę z recepcji na kawę zostawiając jej swój numer telefonu, zgodnie z notatką z tego dnia swoje szanse oceniłem na 75%, kompletne pudło bo nie skorzystała z propozycji, początkowo miałem zamiar nigdy więcej jej nie zagadać i po prostu być miłym facetem, ale to ona zaczęła zagadywać mnie. Co sie okazało? Cały czas trzymała mój numer w portfelu, nie wyrzucając go, ale też nigdy z niego nie korzystając. Okazało się również, że mamy wspólnego znajomego na fejsbuku, zatem niewiele myśląc pod ściemą "ooo mamy wspólnego znajomego na fejsbuku" zacząłęm z nią rozmawiać. Stąd wiem to co napisałem wyżej i to się niby klei w logiczną całość. Co się nie zgadza to to, że pomimo tego iż rozmawiamy, próbowałem ją zaprosić na kawę/piwo kilkukrotnie iiii... nic z tego, po prostu mnie olewa. Nie odmawia ale tez nie wyraża zgody, babski Lech Wałęsa i za cholere nie wiem na czym stoje. Czy tak trudno się zdecydować? Demokracje mamy, można odmówić nikt się nie będzie smucił przecież, ale z drugiej strony jak się trzyma mój numer telefonu przez 2 miesiące w portfelu to chyba nie po to żeby odmówić? Przynajmniej tak by podpowiadała logika... Aaaaaaaaaaaaa... Babyyyyyy... niech was piekło pochłonie.

 

Pointa tej historii jest taka, wysłałem jej 30 róż do pracy żeby ją przekonać, że warto iść ze mną na piwo. A BMW i tak sobie kupie, bo mam 25 lat i należy mi się jak psu buda. A teraz idę spać bo już ledwo na oczy widzę.

badmf