Komentarze (0)
Na codzień, zawsze, przez całe życie, byłem i jestem perfekcjonistą. Nie uznaję półśrodków i daje to o sobie znać w najmniej odpowiednich momentach mojego życia. Przez całe życie byłem też leserem jeśli chodzi o szkołe. Nigdy nie przykładałem wagi do tego czego mnie uczyli, zresztą miałem rację bo patrząc na to z perspektywy czasu to był stek bzdur. Więc jak większość moich znajomych byli utrzymywani przez starych i studiowali dziennie, ja pracowałem i studiowałem zaocznie. Dzieki czemu w wieku 23 lat wyciągnałem z kieszeni 50 tysiecy złotych i kupiłem sobie BMW na urodziny. Już wtedy zarabiałem dużo powyżej średniej krajowej. Na tym polega właśnie mój perfekcjonizm. Ujawnia się tylko w ważnych sferach mojego życia a nie zawsze. Wygodny perfekcjonizm, cholernie efektywny. Dzisiaj będąc już po studiach gdy moi znajomi zarabiaja po dwa-dwa i pół tysiąca ja za tyle nie wstałbym z łóżka. Jakby nie patrzeć jestem przed nimi wszystkimi 5 lat. Co ich bardzo szczypie w dupe i na siłe starają się mi wmówić że to oni podjęli prawidłową decyzję. Chociaż dalej utrzymują ich rodzice. Śmieszne i zarazem tragiczne.
Moj perfekcjonizm objawia się jeszcze w jednej ważnej dla każdego człowieka aspekcie. Drugiej połowy. Jestem w związku, chyba tak to mogę jeszcze nazwać, ze wspaniałą dziewczyna. Miła, zabawna, inteligentna, ładna, jakby nie patrzeć materiał na żone. Mowie całkiem poważnie. I pomimo że jestem tego świadomy i wiem że mam całkowitą racje to jednak nie ta jedyna. Wiem doskonale że miałbym wygodne życie z nią, nie musiałbym się jej wstydzić i jest we mnie zakochana, zrobi dla mnie wszystko. To dzisiaj uświadomiłem sobie że nic z tego nie będzie. Po prostu, brakuje jej tego czegoś czego ja w kobietach szukam. Najgorsze w tym wszystkim jest to że nie wiem co to. Zatem jak znaleźć coś skoro nie wiem czego szukam?
Miałem w swoim życiu wiele kobiet, wiekszość z nich gdybym im się oświadczył zgodziłaby się bez zastanowienia. Tylko że ja do końca życia bym się męczył a to nie na tym polega. I wiem że to jest coś czego bardzo nie chce i nigdy nie zrobie. Wole być samotnikiem. Były też w moim życiu kobiety które buźką wyrwały mi serce i nigdy nie były moje. Dziewczyn sztuk trzy, to również ich zasługa że dziś jestem tym kim jestem. Bez nich pewnie wszystko wyglądało by inaczej.
Niestety albo stety dzisiaj spotkałem dziewczynę która zdecydowanie ma to coś. Przynajmniej na ten moment tak mi się wydaje. I jest prześliczna. Nie jest ładna, nie jest też sztucznie upiększona, właściwie nie nakłada nawet makijażu, przynajmniej na siłowni. Dziewczyna jest urodziwie słodka i wiem że gdybym zaczął z nią rozmawiąć to robiłbym to z wzrokiem osła ze shreka i małpim rozumem. Straciłbym głowe w sekunde. No chyba że z jej ust wydobyła by się werbalna ameba intelektualna. Wtedy zdecydowanie nie. I w tym jest sedno mojego perfekcjonizmu. Nie potrafie być związku z dziewczyną która naprawdę jest wspaniała tylko dlatego że nie jest idealna.
I problemy z tym rozumowaniem są dwa. Po pierwsze nikt nie jest idealny, po drugie dziewczyna z siłowni wydaję mi się że ma faceta, chociaż równie dobrze może być to brat bądź trener. A ja pomimo tego drania który we mnie mieszka przestrzegam starych zasad o których niewielu pamięta. Jedna z nich mówi o tym że zajętych dziewczyn się nie podrywa. Zanim pomyślicie że to wspaniałomyślne wytłumaczę to w ten sposób: gdybym znalazl mój ideał kobiety a ktoś próbowałby mi ją ukraść, urwałbym mu głowe przy samej dupie. Zatem nie robie czegoś co dla mnie byłoby skurwysyństwem. Nie jestem hipokrytą tylko zimnym draniem.
Za tym wszystkim kryje się też dość poważna obawa. Nauczony doświadczeniami wiem, że ta dziewucha dla której straciłbym głowe, prawdopodobnie zabawiłaby się moim kosztem, dała mi do wiwatu i nigdy nie była moja, co by mi wyszło bokiem i kurewsko żałowałbym że ją w ogóle poznałem. Musiałbym leczyc duszę dużą ilością wódki co nie wyszłoby mi na dobre. Trzy razy tak było. I tym razem zapewne też.
Dlatego dzisiejszy dzień jak naprawdę mało kiedy zakończyłem kurewskim dołem. Pomimo siłowni która poprawia mi nastrój i pół godzinnego leżenia w jacuzzi w którym rozmokłem jak żaba.
Ps. Zawsze wydawało mi się że moim ideałem kobiety jest brunetka. Po raz czwarty się to nie zgadza.