Archiwum 04 marca 2015


mar 04 2015 Jak masz 25 lat...
Komentarze (0)

Czytałem taki artykuł, że jak ma się 25 lat, to jest się tak naprawdę w punkcie 0 swojego życia, zazwyczaj to znaczy, że właśnie skończyło się studia i idzie się do pracy. Nigdy nie będzie się młodszym, powinno się zatem więc korzystać z życia i nie wpierdalać się w chore sytuacje (czyt. ślub czy bachory). Do tego to jest ten moment w którym nie powinniśmy sobie niczego odmawiać bo później najzwyczajniej w świecie może nam się już nie udać tego zrobić.

 

Niby nic. Tylko że ja mam kurwa 25 lat. I wziąłem sobie ten artykuł do serca, pogrzebałem troche w kieszeniach wyciągnąłem garść drobnych i znalazłem sobie BMW 540i z silnikiem V8. Do poupalania i pozapierdalania, oglądałem je w sobote przed pójściem na siłownie, było parszywe lakierniczo ale mechanicznie naprawde w solidnym stanie. Cena? 13 900 więc niewiele. Umówiłem się zatem na 7 rano we wtorek z gościem, przygotowałem sobie forse juz w poniedziałek i poszedłem spać. W międzyczasie obudziłem się żeby przeczytać SMSa który słyszałem że przyszedł ale byłem zbyt leniwy zeby otwierać oko. Tak, BMW się sprzedało. W poniedziałek późnym wieczorem. Kurwa jego mać. Biednemu zawsze wiatr w oczy i chuj w dupe jak mawia klasyk, a chciałem sobie tylko kupić zabawke.

 

8.01.2015 zaprosiłem dziewczynę z recepcji na kawę zostawiając jej swój numer telefonu, zgodnie z notatką z tego dnia swoje szanse oceniłem na 75%, kompletne pudło bo nie skorzystała z propozycji, początkowo miałem zamiar nigdy więcej jej nie zagadać i po prostu być miłym facetem, ale to ona zaczęła zagadywać mnie. Co sie okazało? Cały czas trzymała mój numer w portfelu, nie wyrzucając go, ale też nigdy z niego nie korzystając. Okazało się również, że mamy wspólnego znajomego na fejsbuku, zatem niewiele myśląc pod ściemą "ooo mamy wspólnego znajomego na fejsbuku" zacząłęm z nią rozmawiać. Stąd wiem to co napisałem wyżej i to się niby klei w logiczną całość. Co się nie zgadza to to, że pomimo tego iż rozmawiamy, próbowałem ją zaprosić na kawę/piwo kilkukrotnie iiii... nic z tego, po prostu mnie olewa. Nie odmawia ale tez nie wyraża zgody, babski Lech Wałęsa i za cholere nie wiem na czym stoje. Czy tak trudno się zdecydować? Demokracje mamy, można odmówić nikt się nie będzie smucił przecież, ale z drugiej strony jak się trzyma mój numer telefonu przez 2 miesiące w portfelu to chyba nie po to żeby odmówić? Przynajmniej tak by podpowiadała logika... Aaaaaaaaaaaaa... Babyyyyyy... niech was piekło pochłonie.

 

Pointa tej historii jest taka, wysłałem jej 30 róż do pracy żeby ją przekonać, że warto iść ze mną na piwo. A BMW i tak sobie kupie, bo mam 25 lat i należy mi się jak psu buda. A teraz idę spać bo już ledwo na oczy widzę.

badmf